Źródło: pexels
We współczesnym świecie coraz trudniej pozwolić sobie na przeciętność. Słowo „pasja” stało się jednym z najbardziej pożądanych i nadużywanych w przestrzeni publicznej. W CV, podczas rozmów rekrutacyjnych, w mediach społecznościowych – wszędzie oczekuje się od nas, że nasze życie będzie spektakularne.
Czy jednak rzeczywiście każdy musi „żyć z pasją”? A może bardziej adekwatne pytanie brzmi: czy musimy robić wszystko z pasją, by nadać naszemu życiu sens?
Presja pasji jest dziś wszechobecna i już od najmłodszych lat słyszymy, że trzeba „rozwijać zainteresowania”, „znaleźć swoją drogę” i „robić więcej”. Na uczelniach, w pracy, w internecie – wszędzie wymaga się od nas, zaangażowania i entuzjazmu. Tymczasem nie każdy dzień jest ekscytujący. Nie każda decyzja prowadzi do przełomu. Nie każda osoba musi być „wyjątkowa” według dzisiejszych kryteriów. A jednak to właśnie zwykłość stała się czymś, czego zaczęliśmy się wstydzić. W efekcie coraz więcej osób zaczyna odczuwać niepokój. Bo co, jeśli ja nie mam jednej, wielkiej pasji i nie wiem co jest moim powołaniem?
Media społecznościowe tylko pogłębiają ten problem. Instagram czy TikTok to nie są przestrzenie dla przeciętności. Tam wszyscy podróżują, zdobywają i zachwycają. Nawet odpoczynek musi być „efektywny”, a relaks produktywny. W takich realiach zwykłe życie, w którym ktoś wraca z pracy i ogląda serial, może wydawać się przegraną.
Tymczasem nie każdy musi mieć hobby, które przekształca w zawód. Nie każdy musi tworzyć, osiągać i inspirować. Niektórzy po prostu chcą żyć w zgodzie ze sobą, bez nieustannej potrzeby imponowania światu. Pasja jest czymś pięknym, ale tylko wtedy, gdy wynika z wewnętrznej potrzeby, a nie z zewnętrznego przymusu, bo kiedy staje się obowiązkiem – przestaje być pasją.
Warto więc zastanowić się, czy naprawdę musimy udowadniać sobie i światu, że nasze życie jest „nadzwyczajne”. Może to jest w porządku, jeśli nie każde nasze działanie prowadzi do celu. Może zwykłe bycie – w relacjach, w codzienności, a nawet w nudzie – też ma swoją wartość. Czasem cisza, zwykła rozmowa czy dzień bez planu przynoszą więcej sensu niż najbardziej „inspirujący” post w mediach społecznościowych.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz