piątek, 13 czerwca 2025

Warzywniaki na tle supermarketów. Jak utrzymują się małe biznesy?

 Niemal codziennie mijamy je w pośpiechu, często nie zwracając uwagi. Małe i skromne, dziś zazwyczaj ukryte w cieniu galerii handlowych czy supermarketów – warzywniaki. Dla nas to tylko punkty na mapie, gdzie możemy zrobić szybkie zakupy, ale dla ludzi po drugiej stronie lady to coś znacznie więcej – to sposób na utrzymanie się i stale ciągnącą się walka ze zmieniającą się rzeczywistością na rynku.

Obraz 2, Obraz
                   źródło: zdjęcie własne

W erze, gdzie rządzi konsumpcja, a supermarkety oferują niemal każdy produkt pod jednym dachem, lokalne warzywniaki coraz częściej muszą walczyć o uwagę klienta. Sprzedawcy zmagają się z konkurencyjnymi cenami, aplikacjami lojalnościowymi i wygodnymi godzinami otwarcia, które oferują duże sieci sklepów, a na które sami nie są w stanie sobie pozwolić. W dzisiejszym świecie zanika już chęć zatrzymania się pod lokalnym stoiskiem, gdzie nie tylko dostaniemy świeże owoce czy warzywa, ale także szansę na rozmowę – bez pospiechu jaki jest narzucany w supermarketach, tylko taką, która wzbogaci nas o wiedzę skąd pochodzą produkty za które płacimy 

Dziś przybliżymy wam historię Pana Krzysztofa, który już od ponad 20 lat prowadzi swój lokalny warzywniak, który niemal otoczony jest dużymi sieciówkami marketów spożywczych. Pan Krzysztof kocha swoją pracę i wkłada całe serce, aby jego klienci byli zadowoleni i wracali do niego. Każdego dnia z uśmiechem na twarzy sprzedaje wysokiej jakości produkty, przy tym jest życzliwy i nigdy nie odmawia miłej rozmowy. Twierdzi, że każdy dzień w jego pracy jest nieprzewidywalny i stale musi martwić się czy kolejny nie będzie tym ostatnim.  

Poznajcie Pana Krzysztofa i jego małe stoisko na Nowej Hucie.  

 (wywiad z Panem Krzysztofem) 

Oliwia Reczko: Jak długo prowadzi Pan warzywniak i co zmieniło się od początku działalności? 

Pan Krzysztof: Prowadzę go 26 lat i co się zmieniło? W sumie to nic. Zawsze staramy się prowadzić go jak najlepiej możemy. 

OR: A jakie są największe wyzwania z którymi Pan się obecnie mierzy jako właściciel małego warzywniaka, gdzie dookoła są różne sklepy? 

PK: To jak już wspomnieliśmy jest duża konkurencja i bardzo duże koszty prowadzenia takiej działalności, bo najpierw trzeba na te koszty wyrobić sobie pieniążki, a potem dopiero zostaje zarobek. Ale lubię to. Nie można się nudzić. 

OR: Czy zauważył Pan jakiś spadek albo wzrost liczby klientów w ostatnich latach? 

PK: Tak. Od czasów pandemii mamy znaczny wzrost klientów. Ludzie stale przychodzą i to nas cieszy. 

OR: Jakie są Pana zdaniem przeważające zalety takiego małego warzywniaka w stosunku do większych dyskontów? 

PK: Przede wszystkim klienci mogą sobie zrobić zakupy przelotem, nie stoją w długich kolejkach Mamy też bardzo długo otwarty ten kiosk, bo od 7.00 do 21.00 w sezonie letnim, więc zawsze po pracy czy nawet przed nią mogą wątpić po świeże owoce i warzywa. No i wiadomo musi być miła obsługa, fajny towar, my właśnie to oferujemy. 

OR: Prowadzi Pan na przykład jakieś działania promocyjne, czy raczej stawia pan na to, że klienci sami będą się tutaj zjawiać? 

PK: Nie, nie prowadzę żadnych działań promocyjnych. Uważam, że klientów przyciągnie jakość i miła atmosfera. Nigdy nie czułem potrzeby, żeby promować stoisko, ono po prostu jest i zawsze ktoś do nas zajrzy. 

OR: Czy zauważył Pan jakieś zmiany w preferencjach klientów na przykład jakieś większe zainteresowanie ekologicznymi produktami? 

PK: Tak. To też jest uzależnione od pory roku, bo jak przychodzi wiosna to klienci lub bardziej klientki ruszają na takie produkty typu sałatki, sezonowe owoce. 

OR: A jakie produkty sprzedają się najczęściej, niezależnie od pory roku? 

PK: Niezmiennie są to banany. Klienci wracają po nie o każdej porze roku. Nawet chwilę przed wami była Pani, która kupiła kiść. 

OR: Na koniec chcielibyśmy się dowiedzieć, czy ma Pan jakieś plany dla przyszłości swojego biznesu? 

PK: Handel to jest codziennie inny handel. Nie ma co planować długofalowo. Wiadomo, to jest rynek, codziennie się jeździ na giełdy i codziennie są inne ceny na giełdzie. Niezmiennie od wielu lat trzeba myśleć, jak długo będzie tutaj ruch, ale na razie nie narzekam. Chcę prowadzić to miejsce jak długo się da. 

 

Dziś niełatwo konkurować z supermarketami, które oferują stale nowe akcje promocyjne. Właściciele warzywniaków każdego dnia starają się znaleźć sposób, aby ich stoiska przetrwały, często od świtu do zmierzchu dbają o jakość produktów i relacje z klientami. Bez gwarancji stałego dochodu, ale z poczuciem, że robią coś co ma znacznie.  

Historia Pana Krzysztofa pokazuje, że w świecie pełnym pośpiechu i automatyzacji nadal istnieje miejsce na małe, lokalne biznesy. Warzywniaki to nie tylko punkty na mapie. To miejsca spotkań, uśmiechu i rozmów, gdzie zakupy są zwyczajnie ludzkie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Siarhiej Cichanouski zwolniony z więzienia. Wraz z nim wolność uzyskało 13-stu pozostałych więźniów

    Skazany w 202 0 roku, na 18 lat kolonii karnej – Siarhiej Cichanouski , opu ścił więzienie. Wiadomość przekazała żona mężczyzny i lide...